-To długa historia.. - dodałam czując na sobie ich wzrok.
-Wiesz, jesteśmy jak na razie w kropce. - odpowiedział Luke.
-Poczekaj, zadzwonie do Damon'a i Caroline. - powiedział Stefan zaczynając wcześniej wymienioną czynność.
Luke wszedł do środka i usiadł na jednej z kanap. Nalałam sobie do szklanki Whisky i usiadłam naprzeciw chłopaka. Patrzałam na niego widać było, że jest zniecierpliwiony. Bał się o Elenę, zresztą jak większość osób z Mystic Falls. Po chwili zjawił się Damon a tuż po nim Caroline. Wszyscy usiedliśmy w salonie, wszyscy byli podłamani. Oprócz mnie, popijałam Whisky i czułam się trochę niezręcznie.
-Dobra, czuję się trochę jak na stypie. - zażartowałam.
-Katherine, wszyscy próbują wymyślić sposób na uratowanie Eleny. - odpowiedziała oschle Caroline, nie obchodził mnie los jaki spotka biedną Elenke. Tak naprawdę to obojętne co się z nią stanie i tak wszyscy będą skakać obok niej. Nieoczekiwanie Damon nie wytrzymał napięcia i walnął pięścią w stół, który chyba nie mając ochoty uczestniczyć w stypie złamał się na pół.
-Hej hej, Damon uspokój się trochę. - upomniał go Luke.
-Jak mam być spokojny?! Hm? Elena może już nie żyć! - wykrzyczał.
-Uspokój się. Biednej Elence nic nie będzie, bohaterze. - zaśmiałam się wrednie, Damon złapał mnie za szyję. Miał taką ochotę mnie w tamtej chwili zabić, jego oczy aż kipiały ze złości. Poczułam siłę w jego rękach, miał zamiar skręcić mi kark. Chyba mnie nie docenia, wygięłam mu rękę a ten uklęknął z bólu.
-Skąd masz pewność, że nic jej nie jest? - zapytała Caroline.
-Znam sposób działania Kai'a, złotko. ♥ - uśmiechnęłam się do niej.
W tej jednej chwili do rezydencji wpadł Alaric, a za nim kobieta, którą już spotkałam.
-Witaj, Josette. - powiedziałam troche kpiąco.
-Elena? - zapytała.
-To nie Elena, próbuj dalej masz jeszcze dwie próby. - puściłam jej oczko.
-To nie jest Elena, tylko Katherine. - wtrącił Stefan.
-To ten zły sobowtór? - dopytała.
-Jestem sobowtórem Tatii, nie Eleny. Ale skąd wzięło się to "zły"? - popatrzałam zdziwiona, ale po sekundzie zdałam sobie sprawę z tego jak głupie zadałam pytanie.
-Gdzie Elena? - zapytał Rick.
-Spokojnie historyczku jeszcze kminimy. ♥ - uśmiechnęłam się do mężczyzny.
-Katherine.. - powiedział zrezygnowany Stefan.
-Dobra, chyba nie potrzebujecie mojej pomocy. Jeśli się zgodzicie to pójdę do siebie. Wiecie nie udana próba bycia Eleną, trudno się po tym pozbierać. - udawałam smutną.
-Opowiedz nam o tym jak prawie zabiłaś Kai'a. - powiedział Stefan.
-Oj Stefan. Dobrze wiesz, że uwielbiam gdy czegoś żądasz. - wpatrywałam się w wampira.
-Jak to prawie zabiłaś mojego brata?! - krzyknęła zdziwiona Jo.
-Zamknij się, siadaj a się dowiesz. - spojrzałam na nią z lekką pogardą.
-Ty no ale klimacik czuję się jakbym opowiadała historię przy ognisku. - zażartowałam.
-Opowiadaj.. - poprosiła Caroline,
(Ciemne czerwone napisy i jasne czerwone tło to zaznaczenie opowiadania Katherine)
-No dobra, a więc tak. To było jakiś czas po moim opuszczeniu braci Salvatore.. - zaczęłam opowiadać.
-Katherine ty uciekłaś. - przerwał mi Damon.
-Zamknij tę swoją piękną buzię i słuchaj łaskawie. - nienawidziłam jak ktoś mi przerywał. - Mieszkałam wtedy w innej rezydencji, niedaleko domu Kai'a, Josette i reszty rodziny, chodziły pogłoski, że urodził się groźny dla gatunku chłopiec. Zainteresowała mnie ta informacja, poszłam sprawdzić co się właściwie tam działo. Gdy byłam może 10 metrów od wejścia, zobaczyłam jak dorosły mężczyzna wyrzuca z domu nastolatka, domyśliłam się, że o tego chłopca chodziło. Podeszłam do niego, pomogłam wstać. Zasugerowałam, żeby opowiedział mi całą swoją historię i zapytałam dlaczego ojciec wyrzucił go za drzwi. Próbował mnie okłamać, odpowiedział że ojciec był zdenerwowany za to, że nie pozmywał po obiedzie. Poinformowałam go, że wiem o czarownicach i o jego rodzinie. Był nawet zdziwiony. Zaprosiłam go do lasu tuż po zachodzie słońca. Powiedziałam mu, że bardzo zależy mi na nim, że widzę w nim coś specjalnego, oczywiście, naiwny chłopaczyk dał się nabrać. Pojawił się o umówionej godzinie w umówionym miejscu, wtedy zaproponowałam mu tylko jedno... śmierć.
A więc jak rozdział? Pisałam go o 01 w nocy więc może nie jest idealny ale myślę, że jest oki więc mam nadzieję, że nie będziecie mieli mi za złe. Wiem, że przez jakiś czas nic nie wstawiłam ale zaczęłam się uczyć jazdy na łyżwach więc mogę nie dodawać codziennie ale na pewno będę pisać. O nowych rozdziałach informuję na facebooku, jeśli ktoś chce abym informowała np. poprzez napisanie na jego blogu w komentarzu lub na privie na fb to piszcie w komentarzach linki lub nazwy :)