poniedziałek, 26 stycznia 2015

#5 Stypa.


-To długa historia.. - dodałam czując na sobie ich wzrok.
-Wiesz, jesteśmy jak na razie w kropce. - odpowiedział Luke.
-Poczekaj, zadzwonie do Damon'a i Caroline. - powiedział Stefan zaczynając wcześniej wymienioną czynność.

Luke wszedł do środka i usiadł na jednej z kanap. Nalałam sobie do szklanki Whisky i usiadłam naprzeciw chłopaka. Patrzałam na niego widać było, że jest zniecierpliwiony. Bał się o Elenę, zresztą jak większość osób z Mystic Falls. Po chwili zjawił się Damon a tuż po nim Caroline. Wszyscy usiedliśmy w salonie, wszyscy byli podłamani. Oprócz mnie, popijałam Whisky i czułam się trochę niezręcznie.

-Dobra, czuję się trochę jak na stypie. - zażartowałam.
-Katherine, wszyscy próbują wymyślić sposób na uratowanie Eleny. - odpowiedziała oschle Caroline, nie obchodził mnie los jaki spotka biedną Elenke. Tak naprawdę to obojętne co się z nią stanie i tak wszyscy będą skakać obok niej.  Nieoczekiwanie Damon nie wytrzymał napięcia i walnął pięścią w stół, który chyba nie mając ochoty uczestniczyć w stypie złamał się na pół.
-Hej hej, Damon uspokój się trochę. - upomniał go Luke.
-Jak mam być spokojny?! Hm? Elena może już nie żyć! - wykrzyczał.
-Uspokój się. Biednej Elence nic nie będzie, bohaterze. - zaśmiałam się wrednie, Damon złapał mnie za szyję. Miał taką ochotę mnie w tamtej chwili zabić, jego oczy aż kipiały ze złości. Poczułam siłę w jego rękach, miał zamiar skręcić mi kark. Chyba mnie nie docenia, wygięłam mu rękę a ten uklęknął z bólu.
-Skąd masz pewność, że nic jej nie jest? - zapytała Caroline.
-Znam sposób działania Kai'a, złotko. - uśmiechnęłam się do niej.

                                                       

W tej jednej chwili do rezydencji wpadł Alaric, a za nim kobieta, którą już spotkałam.
-Witaj, Josette. - powiedziałam troche kpiąco.
-Elena? - zapytała.
-To nie Elena, próbuj dalej masz jeszcze dwie próby. - puściłam jej oczko.
-To nie jest Elena, tylko Katherine. - wtrącił Stefan.
-To ten zły sobowtór? - dopytała.
-Jestem sobowtórem Tatii, nie Eleny. Ale skąd wzięło się to "zły"? - popatrzałam zdziwiona, ale po sekundzie zdałam sobie sprawę z tego jak głupie zadałam pytanie.
-Gdzie Elena? - zapytał Rick. 
-Spokojnie historyczku jeszcze kminimy. - uśmiechnęłam się do mężczyzny.
-Katherine.. - powiedział zrezygnowany Stefan.
-Dobra, chyba  nie potrzebujecie mojej pomocy. Jeśli się zgodzicie to pójdę do siebie. Wiecie nie udana próba bycia Eleną, trudno się po tym pozbierać. - udawałam smutną.
-Opowiedz nam o tym jak prawie zabiłaś Kai'a. - powiedział Stefan.
-Oj Stefan. Dobrze wiesz, że uwielbiam gdy czegoś żądasz. - wpatrywałam się w wampira.

                                                                   

-Jak to prawie zabiłaś mojego brata?! - krzyknęła zdziwiona Jo.
-Zamknij się, siadaj a się dowiesz. - spojrzałam na nią z lekką pogardą.
-Ty no ale klimacik czuję się jakbym opowiadała historię przy ognisku. - zażartowałam.
-Opowiadaj.. - poprosiła Caroline,

(Ciemne czerwone napisy i jasne czerwone tło to zaznaczenie opowiadania Katherine)

-No dobra, a więc tak. To było jakiś czas po moim opuszczeniu braci Salvatore.. - zaczęłam opowiadać.
-Katherine ty uciekłaś. - przerwał mi Damon.                   
-Zamknij tę swoją piękną buzię i słuchaj łaskawie. - nienawidziłam jak ktoś mi przerywał. - Mieszkałam wtedy w innej rezydencji, niedaleko domu Kai'a, Josette i reszty rodziny, chodziły pogłoski, że urodził się groźny dla gatunku chłopiec. Zainteresowała mnie ta informacja, poszłam sprawdzić co się właściwie tam działo. Gdy byłam może 10 metrów od wejścia, zobaczyłam jak dorosły mężczyzna wyrzuca z domu nastolatka, domyśliłam się, że o tego chłopca chodziło. Podeszłam do niego, pomogłam wstać. Zasugerowałam, żeby opowiedział mi całą swoją historię i  zapytałam dlaczego ojciec wyrzucił go za drzwi. Próbował mnie okłamać, odpowiedział że ojciec był zdenerwowany za to, że nie pozmywał po obiedzie. Poinformowałam go, że wiem o czarownicach i o jego rodzinie. Był nawet zdziwiony. Zaprosiłam go do lasu tuż po zachodzie słońca. Powiedziałam mu, że bardzo zależy mi na nim, że widzę w nim coś specjalnego, oczywiście, naiwny chłopaczyk dał się nabrać. Pojawił się o umówionej godzinie w umówionym miejscu, wtedy zaproponowałam mu tylko jedno... śmierć. 

A więc jak rozdział? Pisałam go o 01 w nocy więc może nie jest idealny ale myślę, że jest oki więc mam nadzieję, że nie będziecie mieli mi za złe. Wiem, że przez jakiś czas nic nie wstawiłam ale zaczęłam się uczyć jazdy na łyżwach więc mogę nie dodawać codziennie ale na pewno będę pisać. O nowych rozdziałach informuję na facebooku, jeśli ktoś chce abym informowała np. poprzez napisanie na jego blogu w komentarzu lub na privie na fb to piszcie w komentarzach linki lub nazwy :)

piątek, 23 stycznia 2015

#4 Ten sam błąd.

Obudziłam się, było mi tak gorąco. Zobaczyłam oparzenia na moich rękach. Zaczęłam krzyczeć, wampirzym tempem wsunęłam się w cień, który był pomiędzy oknami. Stefan wszedł do pokoju zasłonił czerwony, długie firanki. Złapał mnie lekko za ramiona.

-Wszystko dobrze? - zapytał.
-Tak. Muszę zdobyć pierścień. - zdecydowałam.
-Z tym może być problem. - powiedział patrząc w ścianę, unikał mojego wzroku.
-Co się stało z Bon bon? - zapytałam, byłam już trochę podirytowana.
-Ona umarła, ale pracujemy nad jej powrotem do życia. - odpowiedział.
-Powiedz mi, że macie jakąś inną czarownice. - warknęłam.
-Mogę zadzwonić do Luke'a ale niczego nie obiecuje. - wyciągnął z kieszeni telefon.
-Czekaj! - krzyknęłam.
-Co? - odpowiedział w ogóle nie wiedząc o co może mi chodzić.
-Czy on mnie kojarzy? - zapytałam.
-Tak, Elena mu trochę o tobie mówiła. - odpowiedział.
-Jeśli będzie wiedział, że to ja to nigdy nie zdobędę pierścienia. - stwierdziłam.
-Dobra ty dzwoń.. - zdecydował i podał mi swój telefon.

Znalazłam numer i zadzwoniłam, po około 3 sygnałach odezwał się męski głos.
-Stefan? - zapytał.
-Właściwie tu Elena. - odpowiedziałam.
-Cześć, ale dlaczego nie dzwonisz ze swojego telefonu? - dopytywał.
-Wiesz jak to jest bateria mi padła, a więc mam do ciebie niewielką prośbę. - mówiłam miło.
-A co z telefonem Damon'a? Myślałem, że jesteście razem. - dopytywał mnie, już miałam tego szczerze dość.
-Powiedział, że ma coś do załatwienia i wyszedł, trochę się pokłóciliśmy. - odpowiedziałam.
-Dobra, nie dopytuje o szczegóły bo ma to jakiś związek pewnie z tym, że nie pamiętasz waszych wspólnych wspomnień. O co chodzi, co to za prośba? - o czym on gadał?


-A więc, wczoraj gdy wracałam z polowania z lasu gdzieś musiałam zgubić pierścień no i myślałam, czy nie mógł byś mi zrobić nowego? - zapytałam miło.
-No dobra ale jeśli mam to zrobić to tylko teraz, potem będę trochę zajęty, przyjadę do ciebie będę za jakąś godzinę. Do zobaczenia. - pożegnał się i rozłączył.

Oddałam Stefanowi telefon, i szłam w stronę łazienki.

-I co? - zapytał.
-Udawanie Eleny nadal mi dobrze wychodzi, ale mam jedno pytanie. O co chodzi z amnezją Eleny? - zapytałam.
-Wiesz Damon był w zaświatach i przez bardzo długi czas Elena nie umiała tego pojąć. Alaric wymazał wszystkie jej wspomnienia w których myślała, że kocha Damon'a. Wszystkie pocałunki chwile w których Damon był miły. - odpowiedział.
-No a teraz Damon żyje no i Alaric nie może jej przywrócić tych wspomnień? - szukałam jakiegoś logicznego końca.
-Alaric nie jest już wampirem, tylko człowiekiem. - odpowiedział.
-Dobra, to jest zbyt poplątane i nudne. - powiedziałam i poszłam do łazienki.

Zdjęłam ubranie włosy zarzuciłam na plecy i zaczęłam brać prysznic. Długo mi to nie zajęło, zrobiłam to jak najszybciej. Muszę jeszcze dopasować się do wyglądu Eleny. Mam nadzieję, że dużo się nie zmieniła. Wytarłam swoje mokre ciało, ubrałam bieliznę a na nią sukienkę. Przejrzałam się w lustrze, było genialnie.


Zeszłam na dół gdzie na kanapie siedział Stefan, rozmawiał z kimś. Podsłuchałam rozmowę była to Caroline. Rozmawiali o mnie, o moim powrocie. Stefan mówił coś o tym, że nie może zapomnieć tego co do mnie czuł. Caroline powiedziała, że tak nie może być. Postanowiłam przerwać te pogaduchy. Weszłam do pokoju, Stefan popatrzał na mnie powiedział do Caroline, że musi kończyć i odłożył telefon.

-I jak? - zapytałam.
-Dobrze. - odpowiedział.
-Tak, tylko brakuje mi jeszcze butów. - powiedziałam.
-Elena jakieś kiedyś zostawiła, poczekaj tutaj chwilę. - poszedł schodami na górę.

Nie mogę tak siedzieć. Caroline na pewno coś czuje do Stefana, to jak mówiła do niego, żeby na mnie uważał. Słychać było, że jest zazdrosna. Do najbrzydszych nie należy. A Stefan, on nie lubi krzywdzić innych. Muszę działać. Zeszedł z brązowymi butami na niezbyt wysokim obcasie i położył je na podłodze. Podniosłam się z kanapy i podeszłam do niego. Pocałowałam go.


-Katherine.. - powiedział cicho.
-Dlaczego? - spytałam. - Dlaczego traktujesz mnie tak oschle?! - krzyknęłam.
-Ponieważ nie chcę znów popełnić tego błędu. Katherine ty cały czas uciekasz! Jaką mam pewność, że jutro czy za tydzień nie uciekniesz?! - krzyczał.

Zatkało mnie, nie pomyślałabym, że to o to może chodzić. On nie chce mnie stracić.. Ale ma racje, całe moje życie to uciekanie.

-Ja nie uciekam, ja staram się przetrwać Stefan! Mam czekać aż taki ktoś jak np. Klaus mnie znajdzie i zarżnie jak świnie?! - byłam zmieszana. Czułam za razem wściekłość i smutek.

Nic nie zrobił, stał tylko po czym wyszedł z domu w drzwiach mijając Luke'a. Podeszłam do wcześniej wymienionego blondyna. Stefan stał na werandzie podpierając się rękoma o murek.

-Nie jesteś Eleną.. - powiedział bliźniak.
-Ale o czym ty.. - zaczęłam kolejne kłamstwo.
-Kai ostrzegł Jo, że ma Elenę i nie zawaha się przebić jej kołkiem.. Katherine, prawda? - zapytał.
-Tak to jest Katherine.. - powiedział Stefan.
-Kai? - zapytałam.
-Tak, znasz go? - spytał Luke.
-Myślałam, że zabiłam szczeniaka.. - odpowiedziałam przegryzając wargę.

No i jak się podoba rozdział? Chciałam wprowadzić trochę akcji :) W następnym rozdziale pojawi się Damon. Będzie duuuuużo Deleny ;) Piszcie w komentarzach co sądzicie o relacjach pomiędzy Kath a Stefanem. :) 

środa, 21 stycznia 2015

Od Autorki


A więc tak, nie wiem czy dzisiaj dodam posta. Bo wiecie, że niektórzy wchodzą dopiero wieczorami. Post nie ma jeszcze zakończenia. Jadę na tę noc do kuzynki no i jutro wracam. Mam nadzieję, że nie bd źli. Może coś przez ten czas wymyślę. Od razu jak jutro przyjadę wstawiam posta, obiecuję. A teraz nasuwa się pytanie : "Czemu nie możesz u kuzynki wstawić posta?". Problem jest taki, że ostatnio coś jej internet nawala no i czasami jest ale strasznie wolny. Może się coś zmieniło, ale nie wiem. Jeśli będzie to obiecuję, że wstawię kolejnego posta. No i na pocieszenie Kath. :)





wtorek, 20 stycznia 2015

#3 Nie zasłużyłam.

        Byliśmy tak blisko, tak dawno nie czułam jego perfum. Przyznam, że tęskniłam za nim. Dużo nim myślałam gdy przebywałam w mroku. A teraz? Stoimy tak blisko, tylko centymetry dzielą nasze twarze. Spojrzałam na jego usta i w tym samym momencie on mnie pocałował. Brakowało mi tej czułości, brakowało mi jego.


Przez chwilę czułam się taka szczęśliwa, czułam że to naprawdę, że mogę być w kimś zakochana z wzajemnością. Przecież ja też mam uczucia, ja nigdy nie porzuciłam mojego człowieczeństwa. Nigdy nie chciałam go stracić. Ja też zasługuje na miłość, a ta od Stefana byłaby spełnieniem każdej kobiety. Można go nazwać ideałem. Lecz te uczucia szybko zniknęły. Spuścił głowę w dół przez co zatrzymał pocałunek.

-Katherine, tak nie może być. - powiedział twierdząco.
-To po co to było? - zapytałam trochę zirytowana.
-To uczucia, to było niepotrzebne. - odpowiedział.
-Stefan, nie zaprzeczysz swoim uczuciom. - spojrzałam na niego "spod byka".
-To nie wyjdzie, nie jestem Damon'em. - nawet na mnie nie popatrzał. Czułam się jak niepotrzebny dodatek.
-Zapomniałam, że ty nigdy nie będziesz mnie kochał szczerze. Zajmę sobie, którąś z sypialni. - powiedziałam i odeszłam, on złapał mnie za ramię a ja tylko rzuciłam ze łzami w oczach - Nie zasługuję, by być kochaną. - odepchnęłam jego dłoń i poszłam do swojej sypialni.


Chciało mi się płakać jak małemu dziecku. Rzuciłam się na łóżko i wylewałam łzy. Zachowałam się jak nastolatka, ale ja też chciałabym dostać trochę szczęścia od tego popieprzonego życia. Koniec tego dnia, następny będzie lepszy już ja o to zadbam.

Jest 3 rozdział, przyznam że długo się nad nim głowiłam. Opinie w komentarzach. No i jeszcze mam do was pytanie, czy nie przesadzam z gifami? Może być ich więcej czy mniej? Z góry dziękuje za czytanie i komentowanie. ;)

poniedziałek, 19 stycznia 2015

#2 Uczucia.

Patrzeliśmy sobie w oczy. Znów być zabitą z ręki ukochanego. Mało kto zna te uczucie. Ja znów umrę, nie chcę tam wracać. Ta ciemność to gorsze niż tortury czy śmierć. Nie wiem jak się tu znalazłam, nie mam zielonego pojęcia. Ale taka sama śmierć, to nie wchodzi w grę. Gdy tylko spojrzałam na drzwi Damon zablokował przejście. Przyznam, że byłam wtedy słaba. Po jednym w dodatku nieświeżym posiłku nie mam jeszcze na tyle siły by powalić dwóch wampirów. To jest w tym momencie nie do wykonania. Muszę czekać, na to co zrobi Stefan. Oczywiście będzie chciał mnie zabić tak jak ostatnio. W dodatku nie mam pierścienia. Nie mam co ze sobą zrobić. Póki co jest ciemno, ale gdy wejdzie na niebo słońce, umrę. Patrzałam na Stefana z lekkim przerażeniem. W głowie miałam tylko jedną myśl "Co zrobisz? Czy to już mój koniec?". Tyle różnych pytań a dotyczą tego samego. Gdy stałam się człowiekiem wiele się między nami wydarzyło. Ale to wszystko prysnęło gdy umarłam. Gdy On mnie przebił. Zawsze kochałam tylko jego. Ale Damon on miał coś w sobie co umie przyciągnąć. Stefan, ty już dawno o mnie zapomniałeś. Wraz z moją śmiercią umarło twoje uczucie do mnie. Łzy pojawiły się w moich oczach. Spuściłam głowę w dół jak na skazaniu. Ale muszę grać silną.



-Nie.. -rzucił krótko i cicho wampir.
-Co? - zapytał zdziwiony czarnowłosy.
-Nie zabijemy jej, Damon. - nakazał. Byłam w takim samym szoku jak starszy z braci. 
-Bierzesz to na siebie. - warknął i wyszedł z domu.

Byłam w takim szoku, że nie umiałam nic powiedzieć nawet słowa. Nie wierzyłam, że to była rzeczywistość. A może to sen? Może wszystko co do tej pory się zdarzyło to jest sen? Czemu mnie nie zabił. Podszedł do mnie, pogłaskał mnie po policzku.Patrzałam na jego twarz, wydawał się być spokojny. Ale wciąż miałam wątpliwości. 

-Dlaczego? - powiedziałam prawie bezgłośnie.
-Bo mimo twojej śmierci moje uczucia się nie zmieniły. - odpowiedział


Cały czas bałam się, że zaraz zostanę przebita. Dlaczego jego uczucia zostały?

Mam nadzieję, że ten rozdział nie zanudził was, tak wiem bardzo mało dialogów i krótki ale chciałam zakończyć w takim właśnie oto momencie. Chciałabym abyście wyrazili swoje opinie, ponieważ piszę te moje wypociny aby wam się podobały, a jeśli tak nie jest to mogę coś zmienić ;)

niedziela, 18 stycznia 2015

Od Autorki

                                                             1.Notatka Organizacyjna

A więc tak chciałam wam przekazać parę ważnych rzeczy. Rozdziały będę się starać dodawać codziennie, ale niczego nie obiecuje. Jeśli macie jakieś pomysły na rozdziały lub jakieś prośby typu "Możesz następny rozdział napisać o Elenie, co się z nią teraz dzieje itp?". Będę się starać was zadowolić. Do każdego rozdziału jest napisana notka, staram się pisać codziennie po dwa, żeby na szybko nie pisać. Ale czasami brak weny nie pozwala na działanie. Jeśli będzie planowana jakaś dłuższa przerwa to oczywiście powiadomię was w formie posta. Każdy post z wiadomością ode mnie będzie miał nagłówek "Od Autorki". Chciałam jeszcze napisać, abyście dodawali komentarze. Bo to naprawdę dopinguje oraz wiem, że jest sens pisać moje wypociny. Komentarze nie muszą być pozytywne, bo każda uwaga to w pewnym sensie rada. Dziękuję za przeczytanie, bo szczerze mówiąc mi by się nie chciało. I taki dodatek trochę gifów z Kath:




#1 I'm a survivor.

        Gdzie ja jestem? Uchyliłam lekko powieki i ujrzałam ciemność. Ale nie tą co zawsze. Wstałam i rozejrzałam się dookoła. Poczułam w sobie wściekłość, gdy spojrzałam na tablicę z napisem "Welcome to Mystic Falls". Znów to piekło.. Ostatnio jak tutaj byłam to mnie przebili. Znów czułam sobie tę moc. Czyżby moja wieczność wciąż trwała. Przebiegłam się "wampirzym tempem". Ponownie przeżyć wieczność. Chyba nie jest mi pisany pokój.W takim razie trzeba to uczcić. Nie ma sensu myśleć w jaki sposób znów przetrwałam. Najpierw kolacja a potem małe odwiedziny. Jak pomyślałam tak zrobiłam, drogą szedł jakiś wieśniak, innymi słowami - mój posiłek. Po chwili wysączenia z niego krwi już nie żył. Patrzałam chwilę na niego, przegryzłam lekko wargi, otarłam się z krwi. No to idziemy w małe odwiedziny. Po paru sekundach byłam już pod drzwiami zapukałam i czekałam. W drzwiach stanął Damon.

-Elena, co się stało? - zapytał zatroskany. Co ona z nim zrobiła? To nie był już ten sam Damon..
-Przetrwałam. - odpowiedziałam krótko i weszłam jak do siebie. Dom był ich więc nie potrzebowałam zaproszenia.
-Nie jesteś Eleną. - powiedział twierdząco zamykając drzwi.
-Gratulacje dla tego pana. - zażartowałam sarkastycznie.
-Katherine? - zapytał zaskoczony, a ja zaczęłam klaskać po czym wlałam sobie do szklanki Whisky.
-Ale jak? Przecież ty nie żyjesz. - był zdezorientowany.
-Błagam, jestem Katherine Pierce. Przetrwałam. - odpowiedziałam popijając alkohol.


-Stefan! - zawołał brata, ten zeszedł niewiadomy sytuacji.
-Co się dzieję? - zapytał niczego nie podejrzewając.
-Stefan.. - powiedziałam cicho. Po chwili zaczęłam tego żałować.
-Katherine.. - odpowiedział tak samo jak ja.
-Co robimy? - zapytał kruczowłosy, wiedziałam że mnie tu nie chce. - Zabijmy ją - dodał bezdusznie.

Stałam i patrzałam jak wryta na Stefana, myślałam tylko co zrobisz? Chociaż odpowiedź była prosta, i jest to tylko jeden wyraz - Elena.

No kochani mam nadzieję, że pierwszy rozdział się podobał. Zauważyliście chyba, że nie było prologa. Szczerze powiem nie umiem pisać prologów. Więc możecie potraktować opis (który jeszcze pisze) jako wstęp. Swoje zdanie możecie wyrażać w komentarzach, różne uwagi także są mile widziane. :)